2010-06-19

Coluche. 28.X.1944 - 19.VI.1986

24 lata temu zginął w wypadku motocyklowym, potrącony przez ciężarówkę, która stała się bohaterką piosenki Putain de camion ("Kurewska ciężarówka").

Coluche - wolny człowiek, jeden z moich najbardziej ulubionych ludków lat pierwszej młodości... Tzw. komik, kabareciarz. Wolny człowiek, który nie znosił stada - jak ja. Zodiakalny skorpion - jak ja. Skazany w armii za niesubordynację :)

Facet, który kochał życie, kobiety, alkohol, śmiech i szybkę jazdę. Który, w moje urodziny, cóż to był za prezent! - jako pierwszy w historii kabareciarz postanowił wystartować w wyborach prezydenckich, żeby był większy burdel :))

Który mówił 30 lat temu: Najlepszy kandydat to ten, który najlepiej wypada w telewizji. Ludzie nie głosują na prezydenta, tylko na to, co widzą w telewizji.

Który wkurwiał medialny establishment: Les journalistes ne croient pas les mensonges des hommes politiques, mais ils les répètent, c'est pire! ("Dziennikarze nie wierzą w kłamstwa polityków, ale je powtarzają! To jest jeszcze gorsze!")

Prawda, że prawda?

Uwielbiałem faceta, za te jego teksty, że nie jest rasistą, bo jego pies jest czarny. Że największy pechowiec wszechczasów to Gagarin, bo zapierdalał naokoło globu, a i tak wylądował w Sowietach :) Że kapitalizm to wyzysk człowieka przez człowieka, a w socjalizmie jest odwrotnie... :)))

Kurde, brakuje dzisiaj takiego "głupka i komedianta". W Europie, nie tylko w Polsce...

Zastanawiacie się, czy słyszeliście o Coluche'u? Znacie go. Kinomaniacy znają go jako zdobywcę Cezara dla najlepszego aktora, inni na pewno widzieli go choćby u boku Louisa de Funesa w "Skrzydełko, czy nóżka".

Drogi Coluche, Wolny Człowieku - brakuje Ciebie tutaj, na ziemi. Tam, gdzie jesteś, na pewno wszystkim jest weselej... Ale dobrze, że nie oglądasz teraz mistrzostw świata w piłce nożnej. Z pewnością zmartwiłbyś się, że spośród afrykańskich drużyn największy zawód sprawia Francja... ;-)

4 komentarze:

  1. Dzięki za tekst, Freemanie. Faktycznie, ja go tylko kojarzę ze "Skrzydełko czy nóżka". Ale zgłębię temat, choćby zaraz.

    A weź pan popatrz na dzisiejszych wesołków od Andrusa...

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja dziękuję za przeczytanie! Miałem zamiar popełnić dłuuugi tekst, ale kto czyta długie teksty? Zresztą, pewnie w necie jest dużo o Coluche'u, choć jego oficjalna strona to marność nad marnościami. Może sam kiedyś zrobię, nieoficjalną.

    Facet jest zapominany, bo z każdym rokiem coraz bardziej odstaje od obowiązującej faszystowskiej poprawności politycznej :(

    A warto przechować go w pamięci. Zasłużył na to. Był dostatecznie trzeźwym obserwatorem życia, żeby być szalony. Po 40-ce, niedługo przed śmiercią pobił rekord świata na motorze o poj. 750 cc - ponad 250 km/h :)) Serio, bez ściemy. I szczerze nienawidził gnojów, kradnących ludziom wolność, nazywanych politykami.

    Co do Andrusa, to nie mam zielonego, who the fuck is this guy... Rozumiem, że jakiś komediant?
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  3. Freemanie!

    Czytam wszystko, co publikujesz, to oczywiste. Długich tekstów się nie boję, jestem ze szkoły Toyaha ;)

    Wczoraj, jak zapowiedziałem, próbowałem poznać bliżej Coluche'a. Niestety, nie za wiele jest go na jutubie a do tego mój francais potrzebuje wielu szlifów bym mógł spokojnie sobie posłuchać np. monologu Les Flics. (Z kawałami o Żydach poszło mi trochę lepiej). Ale obejrzałem sobie film z bicia rekordu prędkości.

    A Andrus to taki dowcipasek kręcący się pomiędzy Trójką a Szkłem Kontaktowym. W Trójce promuje on zadziwiające zjawisko współczesnych tzw. kabaretów, które milczeniem pominę.

    Teraz będę musiał zanurkować we francuskiej wersji Wikipedii.
    Słuchając Camion de putain http://www.youtube.com/watch?v=dyClhmnPoiU

    Żeby już nie myśleć o tym, czemu, q..., tylu moich rodaków postanowiło postawić krzyżyk przy tym kołku od WSI...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Koziku! Dzięki za miłe słowo, to fajnie mieć czytelników, zwłaszcza dla niszowego blogera :) Ostatnio zwyczajnie nie mam czasu na coś dłuższego, ale skoro jednak ludzie zmagają się i z dłuższymi tekstami - nie będę się krygował w przyszłości.

    O Coluche'u pewnie jeszcze napiszę, może coś grubszego, przy jakiejś dobrej okazji. Choć uznałem, że ważne jest przede wszystkim, aby go przypomnieć, bo nie zasługuje na zapomnienie. I żeby choć trochę pokazać, jaka może być różnica klas między "komediantami" - zwłaszcza w porównaniu z naszym podwórkiem.

    O tym, że tylu wybiera gajowego, chyba zaraz napisze notkę, choć z WSI ten wybór nie ma IMHO zbyt wiele wspólnego.

    Dzięki za linka, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń