2011-06-23

Oczko mu się odlepiło! Temu misiu!

Ojciec Rydzyk jedzie do Parlamentu Europejskiego i opluwa państwo polskie. Niejeden intelektualista czy bezrobotny chciałby opływać w takie dostatki i jeździć takimi samochodami jak on, zagrzmiał w TVN24, ale nie Libicki tym razem, tylko Misio. Misio Kamiński, jeden z wielu byłych ZChN-owców (a nawet swego czasu działacz Narodowego Odrodzenia Polski). Pewnie niewielu pamięta, bo Polacy to nie jest, niestety, pamiętliwy ludek, że "Misio" był ongiś rzecznikiem prasowym w kampanii prezydenckiej "Hani naszej kochanej", swego czasu odnawianej w Duchu Świętym, posoborowo-zielonoświątkowym. Pani Hania obecnie ewangelizuje Warszawę, jako jej prezydent, co głównie przejawia się w zwalczaniu krzyży, zniczy i kwiatów niesłusznych teologicznie.

Ale revenons à nos moutons, a w zasadzie do Misia, choć pytanie, czy w ogóle warto? Ot, kolejny zetchaenowiec z frakcji, wówczas nieistniejącej (albo nieznanej szerszemu ogółowi), którą cechuje to, że granica między katolikiem a bolszewikiem jest dość zamazana i która ideologia przeważy - zależy od okoliczności przyrody. Ponieważ dotąd "frakcja" owa nie została przez nikogo chyba opisana, pozwolę sobie nazwać ją roboczo Frakcją Judaszową, żeby było biblijnie, a w zasadzie ewangelicznie. Postać Judasza jest zapewne dość znana szanownym Czytelnikom, ale chciałbym uściślić, że wybrałem te nazwę nie ze względu na taki atrybut Judasza, jak rudy łeb, jeno ze względu na skłonność do zdrady i umiłowanie srebrników.

Kogo w apostolskim ZChN-ie można zaliczyć do Frakcji Judaszowej? Ano, paru by się znalazło. Spośród tych znanych nieco ogółowi można wymienić Stefana Niesiołowskiego, Kazimierza Marcinkiewicza, Michała Kamińskiego, J.F. Libickiego i jego papę. Dzisiaj znowu grają w zasadzie w jednej drużynie - kilku w pierwszym składzie, paru na rezerwie. Łączy ich głęboka wiara w dogmat o własnej nieomylności, co najmniej niechęć do opozycji i Radia Maryja, umiłowanie szmalu, bogata przeszłość partyjna i wybitna elastyczność poglądów.

Ciekawe, czy dzisiaj S. Niesiołowski zapluwałby się przeciwko piosence Kukiza "ZChN zbliża się"? Ba, myślę, że gdyby Kukiz zmienił trochę treść piosenki i tytuł na "Ojciec Rydzyk zbliża się", to wyżej wymienieni ustawiliby ja sobie jako dzwonek w komórkach, Kazio ze swoją Izabel wykonywaliby ją na konkursach karaoke, a Misio z Libickim zrobiliby ją hymnem PJN-u.

No dobrze, nie gdybajmy. Mnie osobiście w cytowanej na początku wypowiedzi Misia najbardziej spodobały się słowa o dostatkach w jakie opływa i furach, jakimi jeździ ojciec Rydzyk. Do tej pory myślałem, że w miejską legendę o maybachu (bo bez dwóch zdań do tego pije Misio) wierzą już tylko najtępsze lemingi... Cóż, albo to zwykły cynizm, albo Misio do takowych się zalicza. A te "dostatki" powaliły mnie ostatecznie. Owszem, ale - bez względu na moją sympatię czy antypatię do Rydzyka - on coś zbudował, coś stworzył i to nie na koszt podatnika. A ty Misiu? Pierdzisz w stołek w Brukseli w zamian za uposażenie, o którym może pomarzyć "niejeden intelektualista, czy bezrobotny", co nie? A jeśli nie wiesz, jak skasować 304 euro za nic - zapytaj swojego partyjnego kolesia Migalskiego.