2011-09-25

Samopodpalenie i powszechna obłuda

Człowiek stracił pracę. Komornik zajął mu to i owo. Człowiek zaczął pisać listy, żaląc się na swoją krzywdę - do premiera, do polityków. Nic nie wiem o tym, czy usiłował zaangażować media, choćby lokalne, czy zwrócił się do prawników - skoro potraktowano go tak jawnie niesprawiedliwie i niezgodnie z prawem, to przypuszczam, że dałoby się znaleźć prawnika, który chciałby się na tak spektakularnej sprawie wypromować.

Człowiek jednak postanowił inaczej. Wziął rozpuszczalnik, oblał się nim i podpalił pod URM, zostawiając list, w którym opisał bezduszność polityków i ich brak zainteresowania swoją historią.

No i zaczął się wielki show. Ze wszystkich stron padają obłudne apele, by nie wykorzystywać tragedii człowieka i jego rodziny w bieżącej walce politycznej o żłób, bo, prawda, wybory tuż-tuż. Że dziennikarze powinni zainteresować się sprawą, i owszem, wyjaśnić wszelkie niuanse, ale politycy niech sobie dadzą siana, bo nie uchodzi, bo to nie jest comme il faut, żeby włączać ten akt samopodpalenia w nurt wyborczej kampanii.

Wszystko to podawane jest w oparach współczucia dla nieszczęsnego człowieka, każdy życzy mu wyjścia z tego okropnego stanu i głośniej lub ciszej wyraża nadzieje, że spotka go jakieś zadośćuczynienie wyrządzonych krzywd. Nie spotkałem się dotąd z opinią, że człowiek, jeśli przeżyje, powinien przede wszystkim trafić pod opiekę psychiatrów...

Ano tak, moi mili - psychiatrów. U każdego zdrowego psychicznie człowieka najsilniejszym instynktem jest instynkt przetrwania. I nie chce być inaczej. Człowiek, który się targa na życie, a zwłaszcza w spektakularny sposób - nie jest całkiem zdrów na umyśle. I nie jest to depresja, którą i tak wielu ludzi nie uważa za chorobę tylko stan ducha. Ludzie w depresji raczej nie piszą listów do władz i nie urządzają spektakli całopalenia na oczach całego kraju. Ludzie w depresji odchodzą po cichu, dzień po dniu ograniczając swoje kontakty ze światem.

Wiem, spotkam się z ripostą typu "a Siwiec?". Człowiek, który zaprotestował przeciwko agresji UW na Czechosłowację paląc się publicznie? Też był psychiczny? Taki bohater? Owszem, był. Przynajmniej moim zdaniem, bo dla mnie bohaterstwem jest życie, a śmierć przez samobójstwo - kapitulacją. Czy to znaczy, że ich protest był pozbawiony sensu, nie miał racji? Ależ miał, obydwaj mieli - i Siwiec i ów człowiek pod URM.

Komuna była zła, interwencja w Czechosłowacji była tego zła emanacją. Urzędy w Polsce są złe, niekompetentne, niszczą ludzi w niesprawiedliwy, okrutny i głupi sposób. Nie wiem, jak wy, ale ja znam paru ludzi zniszczonych bez litości przez absurdalne prawo, przez "układy", przez urzędowe procedury tak dalekie od zdrowego rozsądku i sprawiedliwości, jak Ziemia od Księżyca. Gdyby normą w tym wypadku było samobójstwo, nasz kraj liczyłby znacznie mniej obywateli.

I to jest zadanie dla polityków, dla dziennikarzy. Nie użalanie się lub pomijanie milczeniem aktu pojedynczego, chorego psychicznie człowieka, tylko dobranie się do tyłka chorym urzędom, choremu prawu, chorym procedurom. Jeżeli nic się w tym bajzlu nie zmieni, to akt samopodpalenia pójdzie na marne i zniknie w natłoku innych "njusów", typu Doda bez majtek na festiwalu, kobieta z brodą, cielę z dwiema głowami.

Ale coś mi mówi, że nic z tego nie będzie, poza frazesami z ust polityków i dobrą wierszówką dla dziennikarzy. Od czasu do czasu najsłabsi psychicznie ludzie zmieleni przez idiotyczny i nieludzki system popełnią samobójstwo, czasem trafiając dzięki temu na nagłówki gazet i do przemówień polityków, a sedno pozostanie nienaruszone. Trochę żalu, trochę wzniosłych obłudnych słów i tyle. Urzędy dalej będą mielić ludzi, tysiące tragedii pozostanie w cieniu. Bo tak wygodniej, a w ogóle who cares, skoro diety i pensje są jeszcze wypłacane?