2012-05-16

Argentyńskie resentymenty i gdańscy liberałowie

Pamiętacie wojnę o Falklandy, która miała miejsce równo 30 lat temu? Podupadający rząd generała Galtierego postanowił podbudować sobie poparcie (co mu się na krótko nadzwyczajnie udało) i dokonał aneksji wysp należących do Wielkiej Brytanii. Z dnia na dzień demonstracje antyrządowe zmieniły się w wiece poparcia dla junty, ale w UK rządziła wtedy kobieta z jajami, czyli Małgorzata Thatcher i reakcja Brytyjczyków była natychmiastowa - po dwóch miesiącach Falklandy zostały odbite.

Dzisiaj, niedługo przed igrzyskami w Londynie madame Cristina Fernández de Kirchner, zwana "lady Botox", która przejęła schedę po mężu i pełni funkcję prezydenta republiki, czyli szefa tamtejszego rządu, firmuje spot "olimpijski" będący co najmniej prowokacją wobec Brytów. Czyżby poparcie dla rządu malało i jakiś tamtejszy Ostachowicz podsunął "rewelacyjny" pomysł na wzrost słupków? Ale zobaczcie sami, oto ten spot, zatytułowany "Homenaje a los caídos y ex combatientes de Malvinas", czyli "Hołd poległym i weteranom z Falklandów"...

W ramach tego "hołdu" kapitan reprezentacji Argentyny w hokeju na trawie Fernando Zylberberg trenuje na schodkach brytyjskiego pomnika dla poległych żołnierzy i w ogóle popada w patriotyczną zadumę jak Eli Barbur w Palestynie... MKOL zdyskwalifikował Zylberberga za udział w tym spocie, uznając to - słusznie zresztą - za obrazę ruchu olimpijskiego. Filmik kończy się tekstem ""Para competir en suelo inglés, entrenamos en suelo argentino", czyli "do rywalizacji na ziemi angielskiej trenujemy na ziemi argentyńskiej". Rząd Argentyny odrzucił brytyjskie żądanie wstrzymania emisji spotu (jest nadawany w najlepszym czasie antenowym), czyli póki co wzajemna niechęć będzie narastać.

A mi przypomniał się pewien artykuł sprzed niemal trzydziestu lat... W Gdańsku zaczął się ukazywać w drugim obiegu kwartalnik "Przegląd Polityczny", wydawany przez znane nam wszystkim niestety tzw. "środowisko gdańskich liberałów". Środowisko już wówczas miało ambicje zabierania głosu w każdej sprawie i na każdy temat i tak pewien autor napisał "wstrząsającą" recenzję niedawno wydanej płyty Pink Floyd "Final Cut", która nabrała nieoczekiwanej aktualności w związku z wojną o Falklandy. Gdybym nie znał wówczas tej płyty, zachodziłbym w głowę, o co w sumie szło Watersowi i spółce? Autor recenzji zacytował fragment piosenki "Get Your Filthy Hands Off My Desert":

Brezhnev took Afghanistan.*
Begin took Beirut.
Galtieri took the Union Jack.

...i przetłumaczył to w taki sposób:

Breżniew zabrał Afganistan.
Begin zabrał Bejrut.
Galtieri zlikwidował Związki Zawodowe...

Śmiałem się przez kilka dni :)

Ale cóż, okazało się niestety, że "środowisko gdańskich liberałów" nie poprzestało na wyjaśnianiu takich zagadnień jak to, o czym śpiewał Roger Waters, ale wzięło się za rządzenie krajem, budowę autostrad i stadionów, finanse państwa itp. itd. Z tą samą pewnością siebie, z tymi samymi kompetencjami.

___________________________________________________________________________________ * Polskie Radio, które wówczas puszczało całe płyty, sprytnie ocenzurowało ten wers :)