2007-04-29

Lwica lewicy, Królowa Salonów


Bonja ma lat czterdzieści z hakiem,
lecz nie dałbyś trzydziestu jej,
gdyż instytuty de beauté
wciąż sztafirują ją ze smakiem.
Gdzie trzeba, zręcznie ściągną skórę,
by znikła kurzych łapek sieć,
na twarz nałożą kremów furę,
by się zrobiła gładszą płeć,
włosy ubarwią i namaszczą,
wałkami zbędny tłuszcz wygłaszczą
i chytrą sztuczką biust podniosą -
więc Bonja jędrna jest i świeża,
słowem, wygląda tak jak Soso,
gdy jeszcze w mauzoleum leżał.

Ubiera się z dyskretnym szykiem,
lecz żadna z jej toalet stu
nie jest ostatniej mody krzykiem -
to byłoby de mauvais goût.
Bo nie ulega już dwóch zdań,
że bardzo wiele pięknych pań,
gdy się chcą wedrzeć do grand monde,
niezmiennie ten popełnia błąd,
że są wycięte jak z żurnalu,
a oto zaś nie chodzi wcale,
bo chcieć za bardzo być en vogue,
to w mondzie jest fałszywy krok.
Monde ceni własny styl, a nie
nachalne Heideggera "Się",
które cię tylko odczłowieczy
i czyni cię gatunkiem rzeczy.
Bonja zaś styl swój własny ma,
który się zwie à la Bonja.

[...]

Janusz Szpotański, Bania w Paryżu

___________________________________________________

Jakiekolwiek podobieństwo zdarzeń, sytuacji i osób przedstawionych w przytoczonym fragmencie utworu Janusza Szpotańskiego Bania do zdarzeń, sytuacji i osób rzeczywistych jest absolutnie przypadkowe, choć nieuniknione.
Tytuł fragmentu pochodzi od Redakcji