2010-03-26

Stara larwa nie rdzewieje

W komentarzu do zaprzeszłej notki szanowna Delilah napisała: "Łał... Freeman się ocknął ze snu zimowego i od razu walnął z rury tak grubej i donośnej, że aż w Salonie go usłyszeli". Ha! Z początku, co zresztą widać w mojej odpowiedzi, nie skumałem, w czym rzecz, choć intuicja mnie nie myliła, gdy stwierdziłem, że "usłyszeć" mogli mnie co najwyżej dyżurni kapusie...

Z ciekawości zajrzałem zatem na Salon, gdzie gumowe uszy tak dobrze się mają i za pierwszym strzałem potwierdziłem swoje przypuszczenia, zaglądając na blog bolszewickiej larwy, członkini SD z czasów prlu (obecnie PO) - Renaty "ksero" Rudeckiej-Kalinowskiej, która nasiąkłszy najpóźniej w średnim wieku (stan wojenny) pasją donoszenia, do dzisiaj, do niechlubnej i śmiesznej starości, ową pasją trąci...

Nie chce mi się dawać linki do tego pokemona, żeby nie zepsuć apetytu komuś, kto szybciej kilka, niż myśli, tym bardziej, że poza typowo esbeckim wykręcaniem faktów i wybiórczym cytowaniem tych fragmentów, które mogą uzasadnić donos - niczego istotnego tam nie ma. Ot, zwykła, typowa esbecka notka bolszewickiej prukwy, litującej się obłudnie nad blogerką Voit, którą sama wcześniej tępiła i nad Igorem Janke, którego nieraz sponiewierała w swoich paszkwilach. Dobrze, że poinformowałem Igora - którego lubię i szanuję mimo pewnego konfliktu między nami - o tekście, którego był poniekąd częścią, bo byłoby mi łyso, gdyby tylko zapoznał się z wybiórczym donosem dawnej bolszewickiej mendy, dzisiejszej awangardy PO.

Rudeckiej-Kalinowskiej wtóruje pod notką tłusta cipa o ksywce "miki" i mentalności szeregowego milicjanta oraz grafomańska ciota o ksywce M.Jastrząb. Pannie Wodziannie dziękuję za próbę wstrzyknięcia grama rozumu w tę pustą beczkę z odpadającymi klepkami, ale nie warto, serio. Do tej ropuchy i tak nic nie dociera poza laudacją na cześć Tuska i przekręciarzy z jego kamandy, a poza tym w tych post-klimakteryjnych wypocinach najmniej chodzi o mnie, bowiem rzecz idzie o zakneblowanie Piwnicy24 - w imię "wolności słowa" typowej dla Rebiaty Radziecko-Stalinowskiej.

A teraz pół-priv: Rudecka! Odpierdol się ode mnie, OK? Możesz sobie czytać moje teksty, bo jak mniemam jest to dla ciebie jakiś ersatz seksu, ale przestań wycierać sobie mną swój esbecki ryj. Pożycz od swego guru Palikota jakiegoś sztucznego fiuta i niech się wam wiedzie na nowej drodze życia. Das Ende.

2010-03-25

www.kombatanci.prl

Może są nowsze njusy, ale ja mam zaległości i dopiero co poczytałem sobie o "zadymie" wokół przyznania przez Prezydenta odznaczeń działaczom NZS.

Dobrze się stało, że w ogóle. Ale w szczegółach tkwi diabeł, o czym za chwilę. Tym szczegółem nie jest - z góry to wyjaśniam - że Krzyż Zasługi otrzymał np. mój b. kolega Igor Janke za rzucanie antypaństwowych spojrzeń w 1988 roku, zwłaszcza, że sam jakby nie dowierza, iż akurat jemu przypadło to wyróżnienie... Słusznie, że nie dowierza, bo gdyby nie był publicystą "Rzepy", a np. bezrobotnym założycielem "pierwszego" NZS-u leszkiem.sopot, toby mógł jedynie pooglądać fotki z impry w Pałacu Namiestnikowskim. Takich jak on, w 1988 roku były setki, ale większość z nich nie "wyrobiła sobie nazwiska". Żeby to było jasne - nie jest winą Igora, że nie urodził się 10 lat wcześniej - kiedy mógł, zachował się przyzwoicie i nie ma się czego wstydzić. Wstydzić się będzie mógł dopiero wtedy, gdy "w zaprzęgu komercji" i politpoprawności mainstreamowej zaprzeczy swoim ówczesnym ideałom, o co wielu ludzi już dziś go podejrzewa. Ale dajmy chłopu szansę.

Nie o Igorze jednak chcę napisać, ale o chucpie, która się wiąże z owymi odznaczeniami. A chucpa wynika "z klucza", wedle którego "uczczono". leszek.sopot słusznie się oburza na wybiórczość komisji (?), choć daje dupy nazywając to "pisowsko-prezydencką historią NZS". Bo przecież to typowo "polska historia", w której np. pomija się Macierewicza w dziejach KOR-u, czy ks. Jastaka (przypomnianego przez Leszka) w dziejach "Solidarności". O traktowaniu KPN-owców nawet nie chce mi się pisać - jest to doskonale pokazane i powiedziane słowami Jana Lityńskiego w filmie "Pod prąd" Maćka Gawlikowskiego, który można obejrzeć w necie.

To właśnie jest straszne i śmieszne zarazem. Ta wybiórczość. Choć przecie nie nowa, bo tak się dzieje w .pl, odkąd pamiętam, a pamięć mam niezłą. No i ta pewna "nadreprezentacja" wśród odznaczonych ludzi ze środowiska NZS, o której wspomniał Krzysiek Leski.

Ja wiem, że prezydent - ktokolwiek piastowałby ten urząd - nie ma obowiązku i chyba nawet możliwości zapoznać się z CV przedstawionych od uhonorowania. Musi zaufać "rekomendującym". A w tym wypadku akurat wiem, kim są ci decydenci i podzielam złość leszka.sopot, choć nie kierowałbym jej przeciwko L. Kaczyńskiemu. Chwała mu, że stara się, na ile może, aby ocalić od zapomnienia środowiska tak bardzo zasłużone dla wolnej Polski.

Ale... bo zawsze jest jakieś "ale" - śmiać mi się chce, gdy za czołowych NZS-owców uchodzą Gosiewski z Kamińskim... Mam mnóstwo szacunku dla M. Kamińskiego za to, co robił i zrobił w ostatnich latach (dla Gosiewskiego - blisko zera), ale nazywanie ich wybitnymi działaczami NZS-u to gruba przesada, by nie powiedzieć - chucpa. leszek.sopot przypomniał w swoich dwóch notkach fakty, o których trudno dyskutować i które zna każdy "chłopak z dzielnicy" (czyt.: 3-miasta), za co został zbesztany i zmieszany z błotem przez wielu komentatorów i to już nie jest chucpa - to jest żenada...

I w zasadzie o tym chciałem napisać tę notkę. O kibolstwie. O wyzywaniu człowieka od esbeków, kanalii i "zaczadzonych GW" tylko dlatego, że ów człowiek przytacza fakty. To jest masakryczne. Nie jestem fanem pp. Tuska, Mazowieckiego, Huelle itp., ale w TAMTYM czasie to, co robili - było OK. Podobnie jak Wałęsa. Wierzyłem mu do mniej więcej połowy lat 80-tych. Zanim mu odpierdoliło i poczuł się Cezarem. Oddzielam jednak, staram się... W jakimś, konkretnym wycinku historii Wałęsa był kimś, bez kogo trudno sobie wyobrazić "Solidarność" i to, co w duszach zwłaszcza Gdańszczan zaciskało się w twardą pięść i odżywiało nadzieję. Nie byłoby też takiego NZS-u, jaki powstał, bez m.in. Tuska, Huelle, czy Schetyny. I bez leszka.sopot, który nie przyjął "przewodniej roli partii", za co dziś obrywa z każdej strony, zależnie od treści jego tekstów...

Dzisiaj jesteśmy bogatsi o wiedzę z ostatnich dwudziestu paru lat, której nie mogliśmy mieć wtedy, w latach 80-tych. "Po owocach ich poznajemy je". Ale czy to poznanie musi fałszować historię i pomijać fakty w imię kibolstwa? Dlaczego? Czy aż tak nasiąkliśmy komuną, żeby kastrować fakty, dopasowywać je do "jedynie słusznej" interpretacji? Słusznej z punktu widzenia "drużyny", której kibicujemy?

Nie rozumiem i nie chcę nawet zrozumieć. Krewkich komentatorów wpisów Leszka, w tym - o zgrozo! - giza3miasto, który zamierzał się dołączyć do linczu nad leszkiem.sopot, a dokładniej - do "obicia jego kryształowej buźki" informuję, że po moim trupie :) Będę Leszka bronił! :) Bo go znam i szanuję i choć nie zawsze się zgadzam z jego opiniami - doceniam obiektywizm faktów przez niego przytaczanych. Rzecz dla kiboli niepojęta. Ano. I to jest pesymistyczne...


Tytułem P.S. - nie jestem "osobiście zainteresowany" kluczem wyróżnień. Wspierałem "Solidarność", NZS, FMW, RMP, RSA, ale NIGDY formalnie nie należałem do żadnej z w/w organizacji. Ani do jakiejkolwiek innej. Nie i już, bez względu na "doktrynę". Zawsze chodziłem swoimi ścieżkami i cenię to sobie. Dlatego proszę mi nie pisać, że jestem sfrustrowany itp. popierdółki. Ja naprawdę przeczuwałem (choćby nie wiem jak było to irracjonalne), że komuna prędzej czy później padnie, być może za mojego życia i nie chciałem być kojarzony z żadnym "ugrupowaniem", którego barw trzeba bronić do utraty tchu i zdrowego rozsądku. Nigdy nie lubiłem być w stadzie. Być fair w stosunku do pojedynczych osób, do przyjaciół - to coś zupełnie innego, niepojętego dla kiboli.


-------------------------------------------------------------------------------

Post Scriptum - odpowiedź balzakowi, któremu inaczej odpowiedzieć nie mogę, niż tutaj.

Szanowny balzaku - poniekąd to, co mógłbym napisać w odpowiedzi, napisał już w swoim komentarzu Krzysiek Leski. Ale coś dodam:
Po pierwsze - nie chodzi o to, że order dostał Igor Janke. Nadal go lubię i pozwoliłem sobie pogratulować mu na priv.
Po drugie - nie chodzi o rywalizację "na zasługi". Ale, skoro Prezydent odznacza za zasługi ludzi z NZS, to niech to będzie za NZS, a nie za to, co dzisiaj osiągnęli dawni enzetesowcy. Bo to jest dla mnie śmieszne i żałosne, że "wybitnie zasłużonym" i awangardą NZS jest np. Gosiewski, a Leszek jest nikim. Mimo, iż wiem, że nie zależy mu na takich splendorach, podobnie jak Krzyśkowi Leskiemu, równie krytycznemu wobec tej gali. O mnie nawet nie ma co pisać, bo ja - choć współdziałałem - nigdy nie należałem ani do tej, ani do żadnej innej organizacji. Taki ze mnie skrajny anarchista i indywidualista :)
Po trzecie - nagrodzenie właśnie takiego "maćka" czy "balzaka" z Pcimia Małego byłoby godne i słuszne. Takie jest moje zdanie.
Serdecznie Cię pozdrawiam! I Krzyśka L. również!