2011-09-14

Szatan z "Bravo Girl" i biedny Kazik

Lektura mediów wszelakich zniechęca nawet do czytania, o pisaniu nie wspominając. Ale pewne rzeczy są śmieszne w odróżnieniu od przeciętnej, potwornej nudy, zatem przełamuję niechęć i sięgam po klawiaturę. Cóż, kwadrans z życia wyjęty, ale niech tam.

Pierwszy ze śmiesznych wątków, jakimi żyje gawiedź, to niejaki Nergal w TVP. Podobno od reakcji Kościoła i środowisk ludzi wierzących na tę zniewagę zależy dalszy los chrześcijaństwa w umęczonej Najjaśniejszej, a kto wie - może i na całym świecie. Podobno tak zawyrokował red. Lisiecki, a wielu komentatorów się z tym zgadza. Nosz ludzie... Jeszcze trochę takich głupot, a poza Wałęsą, który twierdzi, iż sam (no, trochę mu Danuśka pomagała...) obalił komunizm, wykreujecie gostka, który będzie głosił, iż sam obalił chrześcijaństwo...

A kim jest ów Nergal? Satanistą? Śmiech na sali. Koło satanisty to on nawet nie stał. Misio maluje sobie gębę, robi "straszne" miny wywołujące lęki u czterolatków, pisze teksty na poziomie literackim o wiele niższym, niż większość wierszyków w dworcowych kiblach i udaje, że umie grać na gitarze. Aha - i jeszcze podarł książkę. A poza tym jest "gwiazdą" tabloidów, idolem garstki matołków i wypromował się krótkim związkiem z różową landrynką, czyli Dodą - idolką dziewcząt z podstawówki i młodszych klas gimnazjum. Widziałem jakieś dwa lata temu tę parę na spacerze w Sopocie, już po zmroku. Nic strasznego, rzec można chłopak i dziewczyna jak miliony innych, w normalnych ciuchach, za rączkę. Ani jedno, ani drugie nie miało w sobie nic ze scenicznego image'u. Ot, Doda i Nergal "po pracy". Ani zeń satanista pożerający dzieci, ani z niej różowa Barbie epatująca głupawym końskim śmiechem.

Ten "satanizm", ta "dziwkowatośc" to są - mniejsza o to, czy mądre, czy głupie; ważne, że dochodowe - kreacje dla gawiedzi i tabloidów. Głupki kupują te wizerunki, ale dlaczego robią to, zdawałoby się, inteligentni ludzie? Nergal to licha popkultura i nic więcej. Znalazł sobie niszę i się w niej usadowił. Na koncercie, w wywiadzie, przed obiektywem napina się i udaje zombie, ale tak naprawdę to tylko plastikowy produkt mediów, robiący w szołbiznesie na odcinku "młot na katoli".

Czy zatem jest sens tak "serioznie" protestować przeciwko temu, że komercyjny program będzie miał jurora ze świata komerchy, acz z jej specyficznej półki? Moim zdaniem - nie. Że to publiczna TV? A od kiedy ona jest publiczna? Tak ona jest publiczna, jak państwowa francuska firma telekomunikacyjna jest polska i w dodatku prywatna, SA. TVP zawsze była państwowo-partyjna, a od czasów komercjalizacji mediów stała się jak najbardziej komercyjna. Jej jedyną misją jest mieć wyższe słupki oglądalności, niż konkurencja i wyczesać więcej kasy od reklamodawców. Kazania na temat "misyjności" TVP to zwykłe zaklinanie deszczu, a poza tym nie jest to najważniejszy polski problem, niestety...

A że Nergal podarł Biblię? Ludzie, ten "szatan" z kolorowych pisemek podarł książkę. Książkę. To nie jest Słowo Boże, jak obraz Chrystusa nie jest Bożym Synem, tylko obrazem. Idioci i totalitaryści od zawsze niszczyli książki, palili je na stosach, skazywali na przemiał... Facet wykonał ten śmieszny i żałosny gest, bo doskonale wiedział, że dzięki temu z dnia na dzień wyjdzie z niebytu i stanie się "gwiazdą". I tak też się stało. Znaleźli się "oburzeni i obrażeni", którzy też zawalczyli o swoje pięć minut w mediach i pooooszło... Jak to powiedział Żorż Ponimirski: "Sami wywindowaliście to bydlę na piedestał". I jak widzę - "promocja" Nergala trwa dalej...

***


Biedny Kazik. Parę miesięcy temu przyznał w jakimś wywiadzie, że wkurza go Platforma, że za PiS-u żyło mu się lepiej, a ś.p. Lech Kaczyński był najlepszym prezydentem Polski w minionym dwudziestoleciu, a teraz wywleczono tę wypowiedź i natychmiast zawieszono Kazika na sztandarach... Jeszcze trochę tej idiotycznej euforii, a dowiem się, że Kaczyński zamierza dać mu "jedynkę" w Warszawie...

Drugi raz apeluję - ludzie, ogarnijcie się! Kazik i owszem - dokonał czegoś, na co niewielu stać - pokonał dysonans poznawczy, przyznał, że dał się zmanipulować i wyszedł na idiotę. To rzadka rzecz, wymagająca sporej cywilnej odwagi, dystansu do siebie i zwyczajnej przyzwoitości. Aż tyle i tylko tyle. Nie róbcie więc zeń "pisowca", bo tego nie powiedział, tak się nie określił. Kazik zawsze był sobą, mocno niezależnym indywidualistą i niech tak zostanie.

Robienie z Kazika "pisowca" jest równie zabawne, jak robienie z Nergala "satanisty". Mnie jest zupełnie obojętne, czy Kazik pójdzie na wybory, czy nie, a jak pójdzie, to na kogo zagłosuje. Jest dorosłym, wolnym facetem i może robić to, co uważa za stosowne. Tak czy siak - nie będzie mu łatwo w tzw. "środowisku", bo już "skontrowano" jego opinię wyciągniętym z szafy Lipińskim, a co głupsi fani zamierzają palić jego płyty. Krótko mówiąc - idioci są po obu stronach polskich podziałów. Nie dajmy się zwariować.