2009-12-12

Podwójne życie Weroniki

Media, blogosferę i rozmowy prywatne wielu ludzi zdominowała ostatnio historia Krzysztofa Piesiewicza, senatora RP, prawnika, oskarżyciela posiłkowego w procesie ks. Popiełuszko i wybitnego scenarzysty współpracującego przez lata z Krzysztofem Kieślowskim. Nie ma wyjścia zatem i ja też wtrącę swoje 3 gr.

To zawsze jest pewien szok, a przynajmniej zaskoczenie i zażenowanie, gdy okazuje się, że osoba znana i szanowana prowadzi podwójne życie, a "życia" owe są dość niekompatybilne ze sobą... Nie jest szokiem, gdy w wypadku upublicznienia takich wydarzeń masa ludzi rzuca się na "ofiarę" i z lubością kopie leżącego - to takie "ludzkie", a już z pewnością - takie "polskie"...

Aha - myślicie sobie teraz, że to wstęp do obrony Piesiewicza :) Nie, nie zamierzam dołączać do stada, w którym jest tępak Kazimierz Kuc, czarny katabas Życiński, czy skretyniały bard dla ubogich, kieszonkowy Nietzsche - Maleńczuk-Kretyńczuk, głoszący, iż "artyście wolno więcej, niż zwykłemu zjadaczowi chleba".

Nic mnie nie obchodzi, że artysta Piesiewicz wciąga kokę. Chce, to wciąga. Że to jest nielegalne? Hmmm... Owszem, tak to wygląda, bo tak ustaliło paru gostków, dzięki czemu mafia narkotykowa to jeden z najlepszych biznesów na świecie. I tylko dzięki temu, ciekawe, prawda? Czy jestem wobec tego za legalizacją? Oczywiście, jak najbardziej! Niech dorośli ludzie ćpają, wciągają, wąchają, wkłuwają i przypalają, tak jak piją wódkę i jarają szlugi. Sam próbowałem niejednego - kokę, hasz, LSD, "białą damę", o trawce nie wspominając, choć wszystko - oprócz zioła - jednorazowo, żeby po prostu wiedzieć z "pierwszej ręki". Może i głupota, chuj knows, ale w czym to było gorsze od wina "Okęcie", czy "wódek" w rodzaju "Vistula" lub "Baltic Vodka"? Wszystko to mózgotrzepy, a poza tym - volenti non fit iniuria.

Nic mnie nie obchodzi, że artysta Piesiewicz przebiera się w sukienki, czy nosi pończochy i koronkowe majtki. Jeśli ma taka fantazję i to go kręci albo bawi, to czemu nie? Sam kiedyś, za studenckich czasów, po dobrym jaraniu zgodziłem się, żeby dziewczyny przebrały mnie za pannę :) Zrobiły mi ekstra makijaż, znalazły nawet szpilki, w które się zmieściłem :) Sukienkę miałem znacznie fajniejszą, niż artysta Piesiewicz, ale to kwestia gustu. I perukę i półmetrowe rękawiczki, żeby ukryć owłosione łapska :) A potem "poszłyśmy" na dyskotekę, ale impreza była taka sobie, bo jakiś idiota poklepał mnie po tyłku, za co zaliczył w ryja i bal się skończył. Do dziś żałuję, że nie mam żadnych zdjęć z tej przebieranki, bo była ze mnie taka laska, że sam bym siebie zerżnął :)

Krótko mówiąc - zupełnie mnie nie interente, co Krzysztof Piesiewicz robi w swoich czterech ścianach, o ile wszystko odbywa się dobrowolnie i nikt do niczego nie jest zmuszany. Wolnoć Tomku.

Obchodzi mnie jednak, jeśli takie prywatne imprezki, będące pożywką dla szantażu robi senator RP Piesiewicz. Nie dlatego, że jest osobą publiczną, bo artyści też są osobami publicznymi, ale dlatego, że ma on jakiś wpływ na prawodawstwo, na system, w którym się wijemy (nie "żyjemy" - "wijemy"). Obchodzi mnie, gdy adwokat Piesiewicz, w miesiąc po nagraniu owych filmików, wypowiada się na temat śledztwa w sprawie morderstwa na ks. Popiełuszko w "duchu" ustawionego procesu i przyklepanych od 25 lat "faktów", ustawiając się w opozycji do nowych informacji, cokolwiek zmieniających "ustalony porządek"... To wywołuje u mnie odruch "spiskowej teorii" i zaczynam zastanawiać się, czy to zwykłe kurwy chciały wysowiecić parę złotych, czy nie stoją za tym ci, którzy kiedyś dali zlecenie niejakiej Anastazji P.

I mam swoje zarzuty przeciwko Krzysztofowi Piesiewiczowi, które pogrążają go, niestety, w moich oczach...

Po pierwsze - dlaczego chciał pan, panie Piesiewicz, "robić politykę"? Po jaki chuj pchał się pan do parlamentu? Wszak nie jest pan zerem bez biografii, jak Tusk, czy Karpiniuk? Po co to panu było?

A do powyższego zarzutu dodaję następny - dlaczego płacił pan szantażystom? Dlaczego nie poszedł pan od razu na policję? Jako polityk "przewodniej siły narodu" na pewno nie zostałby pan spławiony... No więc dlaczego nie poszedł pan na policję i nie złożył mandatu senatorskiego natychmiast po pierwszej próbie szantażu? Zachowałby pan twarz i pokazał, że nawet spod sukienki widać jaja...

A poza tym mam zarzut natury - powiedzmy - estetycznej... Media używają w stosunku do pańskich "panienek" określenia "luksusowe prostytutki", zaś pan nie zaprzecza. Litości! (...) dziweczki wy kurwa wyjebane w dupę... wyjebane dobrze kurwa... zajebiste jesteście kurwa... nie patrzeć kurwa... zajebiście kurwa, ale zajebiście... ja pierdolę... ja pierdolę... (spisane żywcem z filmiku). Jeśli tak mówią luksusowe call girls, to ja jestem maharadżą...

Jak człowiek inteligentny i wrażliwy może spędzić choćby minutę w towarzystwie takich wywłok?! Trzy wulgarne słowa na krzyż, żadnej finezji, gruz zamiast pieprzu? To jest najbardziej niewybaczalne...


I love the smell of napalm in the morning...




16 komentarzy:

  1. Wszystko trafne. Tylko delegalizacja twardych narkotykow troche chyba nieprzemyslana. Chcialbys aby Twoje 18 letnie dzieci mialy wolny dostep do heroiny? Czy pewny jestes, ze u nich, tak jak u Ciebie, tez skonczy sie na jednym razie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacku, a czy teraz nie mają? Mają, bo kto chce, ten ma. Ale one nie chcą. Podobnie, jak nie chcą fajek i gorzały. To kwestia charakteru, wychowania i mądrości.

    W czym gorszy jest ćpun od alkoholika? W niczym - to degenerat i to degenerat. Prohibicja w Stanach wyhodowała bezwzględne mafie. Prohibicja na narkotyki - pozwala mafiom prosperować.

    Za kretyństwo i zło uważam zaś penalizację "za posiadanie na własny użytek". Jak już ktoś nabył i ćpa - niech ćpa. Poza tym jaki to fajny paragraf na umoczenie kogo się chce, prawda? Wystarczy podrzucić ofierze działkę i już można KAŻDEGO zapuszkować "za posiadanie". A działka prochów to nie słoń, więc cóż prostszego, jak wrobić kogoś z paragrafu "antynarkotykowego"?

    OdpowiedzUsuń
  3. Freeman
    Ja to pewnie jestem zatrważająco naiwna jak na obecne czasy, ale co mam zrobić jeśli wciąż wierzę, że polityk poinien być jak żona Cezara - poza wszelkimi podejrzeniami? Pomijając oczywiście polityków partii w rodzaju SLD, z oczywistych względów.

    Właśnie dlatego kiedyś czepiałam się i miałam za złe wszystkie potknięcia PISu. Niestety przy Platformie PIS wydaje się być partią złożoną z samych niewinnych jagniąt. Trochę co prawda mało rozgarniętych, ale w tej sytuacji brak rozgarnięcia przemawia na ich korzyść.

    Ciekawa jestem czego jeszcze dowiemy się o posłach/senatorach PO...

    OdpowiedzUsuń
  4. Delilah - ja już od dawna nie jestem w tym względzie naiwny, acz znam chwalebne wyjątki, czyli polityków, którzy postępują według głoszonych przez siebie zasad. Ale mało ich. Za mało.

    Co do "nierozgarnięcia" PiSowców, to cóż - faktycznie jest tam trochę młotków, ale i ci dość rozgarnięci też mogą sprawiać takie wrażenie. Jeśli ktoś mówi tak-tak, nie-nie i trzyma się zasad - zawsze będzie sprawiał wrażenie nierozgarniętego na tle elokwentnej szumowiny...

    O peowcach zaś jeszcze będzie sporo i obrzydliwie. Taka ich karma od czasów KL-D...

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeźwy masz umysł Free i dobrze piszesz.
    Gdybyś jeszcze wynalazł, jaka jest na to rada; jak wyborca ma rozpoznać, który polityk nie upadnie, nie zmieni poglądów, nie zdradzi.
    Niesioł mi się tu przypomniał i jego stare trafne gadki.
    I co się z nim potem stało?
    Czemu oni to robią, mając świadomosć, że odpowiadają za mnóstwo ludzi. Czemu upadają tak nisko? Jak temu zapobiec?

    OdpowiedzUsuń
  6. Freeman.
    Czemu masz Leskiego w ulubionych?
    Uważasz, że z tym gościem można się przyjaźnić, albo kolegować?

    OdpowiedzUsuń
  7. Sukienka to jakiś fetysz "z dawnych lat", czy co?
    Z tekstem zgoda. Też mi nie gra, że tej bańki pół wybulił onegdaj bez gderania.
    Pozdro,

    OdpowiedzUsuń
  8. circ - Gdybyś jeszcze wynalazł, jaka jest na to rada; jak wyborca ma rozpoznać, który polityk nie upadnie, nie zmieni poglądów, nie zdradzi.

    Rada jest prosta, choć chyba nie da się wprowadzić w życie - LUSTRACJA. Tu jest pies pogrzebany, moim zdaniem...

    OdpowiedzUsuń
  9. circ - Czemu masz Leskiego w ulubionych?
    Uważasz, że z tym gościem można się przyjaźnić, albo kolegować?


    Tak właśnie uważam.

    OdpowiedzUsuń
  10. rapoh - znaczy, czyj fetysz? Jego, czy mój? :) Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nieee, no jego przeca. No kto, kurwa by taką kieckę ubierał do zabawy? Kieckę do teledysku "dmuchawce, latawce..."?
    Mię to go szkoda, tego Piesiewicza. Kiedyś siedziałem koło niego w jakiejś knajpie. Przeżarty wódą na wylot, żyje resztkami blasku. W sumie, że znowu powstał "autorytecki" front obrony, to w tym wypadku mię nie rusza. Niech pudrują ten wrak, należy mu się za "Białego".
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  12. rapohu... :)))

    Mnie też go szkoda. Ale należy mu się nie tyle za "białego... proszka" ;-)co za zadawanie się ze szmatami...
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  13. No, dobrze.
    A czemu Kaczyńscy nie zrobili lustracji?

    OdpowiedzUsuń
  14. circ - no jak to, dlaczego? Przecież wiadomo - nie chcieli. Mimo, że ideę lustracji popierali wszyscy - dziennikarze, właściciele mediów, nauczyciele akademiccy, środowiska prawnicze itd. itp. Ponoć nawet Trybunał Konstytucyjny był bardzo za tym, żeby zlustrować za wszelką cenę. Tylko te cholery z pisu nie chciały.

    OdpowiedzUsuń
  15. No dokładnie! I to jest, kurwa, skandal! Powszechna akcja ałtorytetów za lustracją, a te wredne kaczory... Eh, panie, się już pisać o tem nawet nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie też czasami ręce opadają rapohu, kiedy dostaję takie pytania, jak od circ...

    OdpowiedzUsuń