Na szczęście wygrała Platforma?
Ufff... Nareszcie po wyborach. Mam nadzieję, że kolejność na podium się nie zmieni i Platforma dalej będzie rządzić robiąc "więcej". Może to niektórych czytelników zdziwić, ale ja naprawdę jestem zadowolony z takiego obrotu spraw.
Byłoby rzeczą tragiczną, gwoździem do trumny opozycji, gdyby PO ustąpiła ze stołków i przekazała cały ten syf z rozpadającymi się kolejami, rozkopanymi drogami, zbliżającą się katastrofą gospodarczą - komu innemu, a w zasadzie PiS-owi, ponieważ tak naprawdę to jedyna opozycja antysystemowa.
Główne media, sprzyjające Platformie tak, jak media białoruskie Łukaszence, z dnia na dzień zmieniłyby optykę i już pożeracze telewizji i gazet nie czytaliby o tym, jak to pięknie, europejsko i bogato mamy w Polsce, tylko że jest potworny kryzys, wszystko drożeje, bezrobocie rośnie, inwestycje rozgrzebane i bez sensu, sąsiedzi nas nie lubią, wyprzedziła nas Ukraina i Białoruś, a Euro 2012 to będzie siara kosmiczna. Krótko mówiąc mówiono by i pisano o tym, co naprawdę jest, a baty zbierałby PiS.
Po czymś takim przyspieszone wybory byłyby nieuniknione i PiS wylądowałby twardo na twardym elektoracie 15-20%, o ile nie mniej, a Tusk pojawiłby się na białym koniu jako zbawca. Oczywiście nic by nie zdziałał, bo jakże tak, skoro rządy PiS narobiły takiego chlewu? Usłużne media znowu zapewniałaby, że premier ciężko pracuje pomiędzy meczami, ale przecież nie ma cudów - co on biedny może, skoro PiS tak nachlewił, a i światowy kryzys nie pomaga... Jednak jest coraz lepiej, promy kosmiczne staniały. Poza tym, wicie-rozumicie, sprzedamy Lotos, KGHM, energetykę i jakoś przetrwamy najgorsze, choć biednie. Ważne, że znowu nas lubią w Europie i Angela z troską pochyla się nad naszym losem.
Polski elektorat nieświadomie uratował antysystemową opozycję i nadzieję na zmiany. Bo cóż nas czeka? Ano PO "zrobi więcej" w tym samym kierunku, co dotychczas - koleje będą sypały się bardziej, za rok uczelnie wypuszczą kolejne pół miliona bezrobotnych, koszta pracy na zmywaku w UK potanieją, bo na jeden zmywak będzie już trzech chętnych młodych wykształconych z Polski, podatki na pewno wzrosną, zadłużenie państwa pobije być może rekord Grecji.
I wtedy, być może, do większości elektoratu dotrze, że wybory mają jakiś związek ze standardem życia statystycznego Kowalskiego i nie są oryginalnym wydaniem programu "Idol", czy "Jak oni śpiewają". Że to nie zabawa w stylu "wyślę esemesa na tego młodego z grzywką, bo fajnie się uśmiecha, a nie na tego z zezem, niech spada na drzewo, ha ha!". Bo mam niepokojące przeczucie, od zawsze zresztą, że wybory w Polsce są dla większości rodzajem ankiety takiej samej, jak wybór najładniejszych cycków, czy najbardziej odjazdowej fryzury. Ot, zabawa taka, igrzyska dla gawiedzi, która zupełnie nie kojarzy, że poza uciechą z głosowania są jakieś inne konsekwencje.
Cóż, myśląc o właśnie zakończonym głosowaniu i o stanie Polski nie mogę opędzić się od porównań z prlem, osobliwie z dekadą Gierka. Im dłużej rządził tow. Edward, tym bardziej Polska popadała w długi, a poziom życia dołował z roku na rok. Im bardziej pustoszały sklepowe półki i przybywało kartek na wszystko, tym bardziej media głosiły niebywały rozwój, postęp we wszelkich dziedzinach i powszechną szczęśliwość. Ba, wedle oficjalnych, rządowych danych byliśmy dziesiątą potęgą gospodarczą świata! I już nie tylko lubili nas Sowieci, ale światowiec Gierek miał przecież doskonałe układy z Zachodem. Siermiężny Gomułka straszył Niemcami i imperializmem amerykańskim, a Gierek ściskał się z Nixonem, Fordem, Carterem, Walterem Scheelem, kanclerzem Brandtem i Valérym Giscardem d’Estaingem...
Jak zakończyły się rządy Gierka - powszechnie wiadomo. Czy teraz czeka nas powtórka z rozrywki? Trudno powiedzieć. Wtedy były puste półki, choć ludzie na ogół mieli namiastkę pieniędzy. Teraz bardziej grożą puste portfele. Wtedy istniały wielkie zakłady przemysłowe i nie było bezrobocia. Teraz wielkich, państwowych firm już prawie nie ma, a bezrobocie jest bardzo duże.
Obawiam się jednak, że podbudowane zwycięstwem PO zupełnie przestanie się liczyć ze społeczeństwem i popełni błąd, który doprowadzi do protestów. Może nie tak masowych i nie tak skutecznych, jak przed trzydziestu laty, ale raczej wesoło nie będzie. I prorokowana w retorycznym uniesieniu przez niektórych zdemenciałych staruszków wojna polsko-polska może stać się rzeczywistością. Ale wariant bałkański raczej nam nie grozi, ponieważ Polacy engross już dawno stracili jaja, a rozumem potwierdzają trafność słynnych Polish jokes. Ale to się być może zmieni, kiedy naprawdę solidnie dostaną po dupie.
Będzie ciekawie, w każdym razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz